Po dłuższych poszukiwaniach dostrzegłeś w końcu szyld z niezbyt pięknie wymalowanym napisem „Starsza Krew – punkt rekrutacyjny”. Gdy znalazłeś się już przy wejściu, pchnąłeś z trudem to drewniane coś, co najpewniej służyło za drzwi. Zaskrzypiało, a twoim oczom ukazała się obskurna, śmierdząca, jak podpowiadał ci twój węch, klitka. Naprzeciwko umownych drzwi, za stołem, a w zasadzie kawałkiem deski z nogami, siedział jakiś krasnolud zasypany mnóstwem szpargałów. Krasnolud, nie odwracając wzroku od księgi, którą akurat wertował, rzucił w twoim kierunku:
- Niech cię to nie zraża, mości pa… - zmierzył cię wzrokiem – Niech cię to nie zraża – powtórzył. Dopiero zaczynamy. - To widać – odrzekłeś z przekąsem. Krasnolud zarechotał, krztusząc się przy tym, jak to sam skomentował, charchą, po czym zagadnął: - Szukasz gildii, jak się zdaje. Się świetnie składa, bo my prowadzimy nabór. Zostaw tutaj swoją aplikację wraz z zapiskami ze swoich walk. Szef to sobie obejrzy i cię przyjmie bądź nie. Proste jak elfie kuśki. Powiem jeszcze tylko, że patałachów, to my tu nie bierzemy. No więc rach-ciach, dziękuję i do widzenia, bo robotę mam…
Po chwili namysłu podszedłeś do krasnoluda i zostawiłeś na małym stosiku swoje papiery. Cofając rękę, potrąciłeś niechcący inny stosik, ze szczytu którego upadła na podłogę jedna z ksiąg, otwierając się na jakiejś stronnicy. Krasnolud tylko westchnął głośno, a ty podniosłeś książkę, zaglądając do niej mimowolnie. Twoją uwagę przykuł zaznaczony w niej fragment:
„Zaprawdę powiadam wam, oto nadchodzi wiek miecza i topora, wiek wilczej zamieci. Nadchodzi Czas Białego Zimna i Białego światła, Czas Szaleństwa i Czas Pogardy, Tedd Deireadh, Czas Końca. świat umrze wśród mrozu, a odrodzi się wraz z nowym słońcem. Odrodzi się ze Starszej Krwi, z Hen Ichaer, zasianego ziarna. Ziarna, które nie wykiełkuje, lecz wybuchnie płomieniem. Esse'tuath esse! Tak będzie! Wypatrujcie znaków!”
Ciekawe… – pomyślałeś, po czym odłożyłeś książkę na miejsce, usilnie przy tym przepraszając wyraźnie poirytowanego już twoją obecnością krasnoluda. Do zobaczenia – rzuciłeś optymistycznie na wychodne. Krasnolud odburknął tylko coś pod nosem, nawet na ciebie nie spoglądając.
|